W życiu bym nie pomyślała, że kiedykolwiek będę jechała w przepięknej karocy. Bo to musimy przyznać, co należało do króla było naprawdę piękne. Nie można mu było zarzucić złego gustu więc to jedyny plus jaki znajdowałam w tym tyranie bez serca. Co więcej, nie podejrzewałabym kiedykolwiek, że ja, zwykła zabójczyni o dość niepochlebnej reputacji, będzie jechała w królewskiej karocy z następcą tronu. To brzmi jak początek do dobrej komedii. No bądźmy szczerzy, który normalny człowiek, z błękitnej linii będzie siedział w zamknięciu z bestią. Naprawdę, parsknęłabym śmiechem gdybym usłyszała, że nie dostrzega we mnie potwora, krwiożerczej istoty. Padłabym chyba trupem od tego śmiechu! No ale cóż, jak to określił, jestem gościem więc może próbuje zdobyć moje zaufanie. Ale po co skoro mam tylko walczyć. To wszystko jest bez sensu.
-Odbiorę to za komplement - w jego głosie słyszałam wyraźne zadowolenie na co ja prychnęłam bezsilna. Pokręciłam głową zrezygnowana a potem uśmiechnęłam się.
-Moje życie to chyba jakiś żart, prawda? - zapytałam zanosząc się lekkim śmiechem.
-Czemu tak twierdzisz ? - zapytał choć prawdopodobnie znał doskonale odpowiedź. Po prostu chciał nawiązać ze mną kontakt. Kontakt jest równoznaczny z zaufaniem.
-Nie mogę cię zabić, ponieważ zaraz wieść o tym się szybko rozejdzie, i nim zdążę uciec, ktoś mnie dorwie. Nie mogę też uciec, bo zaraz znowu mnie znajdziecie i skończę w więzieniu albo na pieńku katowskim. Jedynym rozsądnym dla mnie rozwiązaniem jest ci zaufać. To nie ma sensu, nie po to was nienawidziłam, żeby potem tak po prostu wsiadać sobie z następcą tronu do karocy - lekko załamywał mi się głos, ponieważ beznadzieja mojej sytuacji właśnie mnie dobijała.
-Wszystko ma sens - widziałam jak jego uśmiech lekko przybladł. - Może nienawidziłaś po to, by walczyć u mojego boku, zostać najbardziej szanowaną zabójczynią na całym Accusie? -odparł próbując to wszystko mi wytłumaczyć.
-Nie zależy mi na tytułach. Tytuły są nieważne, jeśli jesteś nadal nieszczęśliwy. Innych by ono cieszyło, ale mnie nie. Jeszcze nie jestem na tyle zepsuta by zależało mi na czymś mało istotnym -powiedziałam nagle dyskretnie zwracając uwagę, że nadal będę nienawidziła i była w ciul nieszczęśliwa. A choćby dlatego że w tym świecie nie liczyłam na księcia z bajki. Liczyłam na uwolnienie mnie do piekła na ziemi.
-Muszę ci przyznać, mądra jesteś. Możliwe, że masz cząstkę dobrej duszy w sobie. Bardzo niewielu przestępców by wypowiedziały te słowa - odparł z uśmiechem.
-Skąd wiesz, czy nie mówię tego żeby ci zamydlić oczy ? Może to jest powierzchowne? - chciałam go podpuścić ale widocznie to bez sensu.
-Gdybyś po to to zrobiła, na pewno teraz byś nie chciała wywołać we mnie uczucia powątpienia - wyszczerzyłam zęby odchylając głowę do tyłu.
-A może działam na odwrót? Chcę żeby tak myślał kiedy to ja tymi pytaniami retorycznymi miałam rację? - Mobius uniósł ręce do góry.
-No dobra, może coś w tym jest - odparł jakby dając za wygraną.
-No, to teraz sprawy biznesu - przybrałam trochę bardziej poważną minę, chociaż bardziej ona była chytra niż poważna.
-Słucham cię uważnie - rozpostarł się wygodnie.
-Co będę miała zapewnione? - zapytałam przychodząc do pytania, które najbardziej mnie zastanawia.
-Mhm... na pewno strażników pilnujących twojej komnaty. Owszem, dostaniesz własną komnatę królewską złożoną z sypialni, łazienki, garderoby i pokoju dodatkowego - uprzedził moje zdziwienie dotyczące zakwaterowania ale swoją postawą nakazałam mu mówić dalej. - Tak więc oczywistym jest, że masz zapewnioną również służącą, która będzie cię przygotowywać na różne okazje, myć, nauczy cię zachowania na dworze bo może ci się przyda. Tak nauczycielka jak być królewską damą - uśmiechnął się i po przerwie na oddech dodał resztę. - Odpowiednie posiłki, ubrania, prywatność i treningi.
-Treningi? - powtórzyłam.
-Tak, przypomnisz sobie wszystko, czego się nauczyłaś oraz nauczysz się innych rzeczy przydatnych na polu bitwy. No i wrócisz do formy - wytłumaczył dość oczywiste fakty.
-No tak, w więzieniu nie było mowy o utrzymaniu formy - popatrzyłam w dół na swoją ciut wychudzoną sylwetkę.
-Dostaniesz normalne posiłki, nie to co podawano w więzieniu - dodał chcąc mnie zapewnić o tym, że będę żyła godnie.- A i w innych częściach zamku będą inni przedstawiciele Rady Królewskiej, więc radzę uważać. Raczej wszędzie będą towarzyszyć gwardziści.
-Przez kogo będę trenowana? - wymsknęło mi się kolejne pytanie.
-Chcę, żebyś pokazała się z jak najlepszej strony, więc wybrałem dla ciebie Kapitana Gwardii - wytłumaczył ostrożnie.
-No to się niezłe bagno zapowiada. Mam nadzieję, że nie spotkają mnie jakieś nieprzyjemne niespodzianki - mruknęłam obserwując twarz Mobiusa.
(Mobius?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz