- Bracie, na kogo patrzysz? - gdy usłyszałam to pytanie, gwałtownie się ukryłam. Nie chciałam, by wszyscy widzieli mnie bez zamaskowania. Wzięłam głęboki wdech i wskoczyłam na dachy, by uciec z tego miejsca. Wylądowałam w ciemnym zaułku na ziemi. Poszłam do karczmy, płacąc za kolejną noc. Zdjęłam płaszcz i powiesiłam. Usiadłam, opierając się o ścianę. To był... Naprawdę dziwny dzień.
*Następnego dnia*
Obudziłam się klasycznie cała obolała. Nie śpię na chociażby materacu, bo karczmarz nie chce mi wydać normalnego pokoju. Musze spać oparta o ścianę. Przywykłam, aczkolwiek kiedyś bym chciała leżeć na czymś wygodnym. Wstałam, wzięłam rzeczy i poszłam sobie kupić śniadanie. Usiadłam, zaczynając jeść, a po chwili ktoś się do mnie dosiadł.
- Witaj Samantho...
- Pomylił mnie pan z kimś - spojrzałam na postać. Był mężczyzną. Kaptur, ale można było zobaczyć brązowe kosmyki włosów.
- Samantha Frequense. Złodziejka, ojczym Gregory, a rodzice...
- Wystarczy - usiadłam na miejscu - czego chcesz? Masz dla mnie zlecenie?
- Ja mam zlecenie na twoją głowę - oparł się, dając mi jakąś karteczkę. Wzięłam ją. Faktycznie, ktoś chciał mojej głowy. Skrzywiłam się, ukazując uśmiech. Spojrzałam na niego i prychnęłam.
- Mnie tak łatwo nie da się zabić.
- Dlatego właśnie mi to zlecili - pokazał ręką do karczmarza, żeby mu przygotował coś do jedzenia - ale możemy się dogadać. Wystarczy tylko, że ty mi przyniesiesz głowę króla.
- Możesz sobie marzyć, ja jestem złodziejem, nie zabójcą - wstałam - A i dziękuje za informację, będę wiedzieć na kogo uważać - wyszłam z karczmy. Założyłam kaptur, a na ulicy zaczęłam się wymieniać z innymi złodziejami informacjami. Raz na jakiś czas, wszyscy złodzieje się spotykają w jednym miejscu, jako zwykli przechodni i wymieniają się informacjami. Taka zwykła tradycja. Wtedy jeden z nich, podał mi karteczkę, specjalnie zatytułowaną dla mnie. Otworzyłam ją. Była w nim krótka notka.
- Czekam na dachu, V - przeczytałam cicho i zaczęłam się rozglądać kątem oka. Wtedy zobaczyłam jego sylwetkę. Czego on może chcieć? Pobiegłam do zaułku, zakładając bandanę i kaptur. Wskoczyłam na dach i stanęłam, patrząc na niego.
- O co chodzi? Myślałam, że nie chcesz już mnie widzieć - mruknęłam, mając przygotowane ostrze w razie jego ataku. Było w rękawie, więc nie musiałam jakoś specjalnie się wychylać, że mam broń.
<Venomy?>
- Witaj Samantho...
- Pomylił mnie pan z kimś - spojrzałam na postać. Był mężczyzną. Kaptur, ale można było zobaczyć brązowe kosmyki włosów.
- Samantha Frequense. Złodziejka, ojczym Gregory, a rodzice...
- Wystarczy - usiadłam na miejscu - czego chcesz? Masz dla mnie zlecenie?
- Ja mam zlecenie na twoją głowę - oparł się, dając mi jakąś karteczkę. Wzięłam ją. Faktycznie, ktoś chciał mojej głowy. Skrzywiłam się, ukazując uśmiech. Spojrzałam na niego i prychnęłam.
- Mnie tak łatwo nie da się zabić.
- Dlatego właśnie mi to zlecili - pokazał ręką do karczmarza, żeby mu przygotował coś do jedzenia - ale możemy się dogadać. Wystarczy tylko, że ty mi przyniesiesz głowę króla.
- Możesz sobie marzyć, ja jestem złodziejem, nie zabójcą - wstałam - A i dziękuje za informację, będę wiedzieć na kogo uważać - wyszłam z karczmy. Założyłam kaptur, a na ulicy zaczęłam się wymieniać z innymi złodziejami informacjami. Raz na jakiś czas, wszyscy złodzieje się spotykają w jednym miejscu, jako zwykli przechodni i wymieniają się informacjami. Taka zwykła tradycja. Wtedy jeden z nich, podał mi karteczkę, specjalnie zatytułowaną dla mnie. Otworzyłam ją. Była w nim krótka notka.
- Czekam na dachu, V - przeczytałam cicho i zaczęłam się rozglądać kątem oka. Wtedy zobaczyłam jego sylwetkę. Czego on może chcieć? Pobiegłam do zaułku, zakładając bandanę i kaptur. Wskoczyłam na dach i stanęłam, patrząc na niego.
- O co chodzi? Myślałam, że nie chcesz już mnie widzieć - mruknęłam, mając przygotowane ostrze w razie jego ataku. Było w rękawie, więc nie musiałam jakoś specjalnie się wychylać, że mam broń.
<Venomy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz