Oprócz tamtych dwóch, załatwiłam jeszcze z paru innych którzy próbowali mnie obezwładnić. Jak szaleć to szaleć, skoro otrzymałam swoją własną, najukochańszą broń. Moja jedyna miłość, która zostawi mnie tylko po odebraniu mi jej siłą. Ale koniec końców ich była cała chmara, a nawet ja z takimi umiejętnościami nie byłam w stanie ich wszystkich pokonać. Musiałabym posiadać w swoje magie by tego dokonać. Ale niestety jakiś kretyn na tronie z jakąś pieprzoną ozdobą na głowie postanowił ja zakazać. Niedowierzanie! Podobno jedynym miejscem gdzie magia istnieje to Dzikie Ziemie, ale tam jest naprawdę ciężko się dostać. Od innych więźniów usłyszałam, że podobno trzeba przejść jakąś próbę. Masz ci los. Ciekawe czy to prawda.
Mój dziki uśmiech nie schodził mi z twarzy dopóki mężczyzna nie zaciągnął mnie na sam koniec. Rzucił mną jak szmatą i nim się spostrzegłam, wyciągnął bicz, którego strzał huczał mi w głowie. Doskonale pamiętam ten odgłos a następnie rozrywający ból w miejscu uderzenia. Kara za takie bestialskie zachowanie to chłosta. Chociaż sądziłam, że otrzymam od razu z góry wyrok śmierci. No chyba, że miał się on odbyć kiedy indziej, bo jak się okazało, oglądał mnie pewien jegomość. Nie wiedziałam co go kierowało, żeby do mnie przyjść. Ha! I kazał głupi odejść swojemu słudze czy kto to tam był oraz mojemu katu. A ci głupcy tak po prostu go zostawili. Ze mną. Zabójczynią jaką zna mało kto. Zresztą, musiał mieć do mnie interes, albo chciał się ze mnie ponabijać. Ucięliśmy ze sobą krótką, złowrogą z mojej strony, pogawędkę. Kierowała mną duma, tak to fakt, ale już nie raz otrzymywałam chłosty za pewne niewielkie wybryki. Jak to kiedyś powiedziałam? Ty nigdy nie ujarzmisz potwora, to on cię pochłonie. Ale w końcu dałam mu się opatrzyć, bo mi by nie dał z tym spokoju! I tak jak się spodziewałam, miał do mnie interes. Nie byle jaki. Podczas całej rozmowy nie bardzo potrafiłam go zrozumieć. W głowie nadal mi huczało od wystrzału z bicza i chaosu jaki rozpętałam na arenie. Inni więźniowie z pewnością teraz są o wiele szczęśliwsi widząc moje przedstawienie. Podziwiają za odwagę. No ale cóż. To się pewnie zmieni.
Bądź co bądź prośba ta zmieniała lekko regułę mojego życia. Chciał, żebym go reprezentowała w turnieju. Kiedy stanęłam na równe nogi, słysząc imię i nazwisko mojego rozmowy omal nie wbiło mnie to w ziemie. Ubijanie interesów z następcą tronu mogłoby mi przynieść zyski. Obserwowałam go czujnie, nadal złowrogo nastawiona, zachowując nadal ostrożność. Nie mogę go zabić, gdybym to zrobiła od razu straciłabym głowę. Na oczach króla a nawet na oczach poddanych w stolicy.
-Nie zabiję cię - powiedziałam nagle mierząc go spojrzenie. Nieuzbrojony. - Ale zdradź mi więcej. Mówisz, że zwrócisz mi wolność, tak? Na jak długo? Co mnie czeka? Moja przegrana to śmierć? - zalałam go mnóstwem pytań.
Mężczyzna uśmiechnął się jakby z ulgą ale nadal nie spuszczał gardy. Obserwował mnie tak samo czujnie.
-Tak, odzyskasz wolność. Nie wiem na jak długo. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że jeśli wygrasz zdobędziesz wolność na warunkowym albo będziesz pracowała dla królestwa - zaczął tłumaczyć ostrożnie Mobius na co ja uniosłam brwi.
-Istnieje też możliwość, że na powrót strącicie mnie do celi. Ale mam rozumieć, że na czas trwania turnieju jestem wolna? - próbowałam wszystko zrozumieć, wyłapać jakiś haczyk.
-Niezupełnie. Będziesz pod stałą ochroną gwardii królewskiej - uniosłam dłoń żeby na moment zamilkł.
-Gwardia królewska? Czy jesteś totalnym kretynem żeby mnie sprowadzać do zamku? Do twierdzy króla i twego ojca? - powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechu, choć z uśmiechem nie poszło mi najlepiej. Na twarzy Mobiusa malowała się lekka irytacja. - Mów dalej. Najważniejsze, moja przegrana to śmierć ? -wlepiłam w niego wyczekujące spojrzenie.
-Tak, twoja przegrana oznacza śmierć. Zamierzasz przegrać? - zapytał z lekkim uśmiechem, ponieważ jeszcze chwilę temu twierdziłam, że wygram ze wszystkimi.
-Zamierzam wygrać. Resztę możesz opowiedzieć mi w drodze. Jeśli oczywiście dostanę chociaż warunkowe po mojej wygranej - uśmiechałam się przebiegle, ponieważ jak to stwierdził, jest to moja szansa na wolność. I ewentualną zemstę, którą być może wcielę w życie.
(Mobius? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz