środa, 7 czerwca 2017

Od Mobiusa C.D. Verdandi

- Jak sobie Pani życzy - Wskazałem z uśmiechem w stronę wyjścia
- Tak po prostu nas wypuszczą? - Mruknęła idąc dwa metry przede mną, kobieta trzymała ode mnie bezpieczny dystans
- Już wszystko załatwione - Odparłem, gdy przy wyjściu stał Noctis wraz z grubasem, który wcześniej okładał biczem kobietę. W jego drżących dłoniach tkwiła sakiewka pełna złota
- Wiedziałeś, że się zgodzę... - Stwierdziła zerkając na mnie kątem oka, a ja potulnie, z zadowoleniem pokiwałem głową
- P..panie, może.. dam panu kajdany.. by..by skrępować tę bestię? - Zapytał patrząc z przerażeniem na Verdandi, której trzy czwarte ciała było pokryte bandażami. Obchodził go tylko fakt, że gdyby kobieta mnie zabiła, to na jego barki spadłaby cała wina. Nienawidziłem fałszywości ludzi, przejmują się tylko sobą
- Nie jest moim niewolnikiem, tylko gościem, czy ty w swoim domu witasz gości kajdanami? - Spojrzałem na przeprażonego mężczyznę, który ledwo przełkną ślinę widząc chytry uśmieszek wojowniczki
- Ale.. - Wysyczał cicho, a ja spiorunowałem go wzrokiem. Zamilkł. Równając krok z Verdandi wskazałem jej drogę do powozu. Przed nami pojawiła się czarna jak smoła karoca, z dwoma karymi, umięśnionymi rumakami na przedzie
- Tak więc... czym ja jadę? - Zapytała rozglądając się, a ja otworzyłem drzwi do powozu. Kobieta zamrugała kilkukrotnie ze zdziwienia i minęła dłuższa chwila zanim zrozumiała, że chcę jej pomóc wejść do środka jak damie - Ty chyba żartujesz?! - Wykrzyknęła odsuwając się nieco - Tak po prostu wpuszczasz mnie do środka? Mam siedzieć w królewskim powozie, na przeciwko księciunia? Masz zanik mózgu czy jak?! - Wyrzuciła wszystko co jej na sercu leżało, na co posłałem jej uśmiech
- Zakłócamy spokój tutejszych ludzi - Rozejrzałem się wskazując na wpatrujące się w nas postacie i poruszyłem głową, by Verdandi się pospieszyła. Dziewczyna niepewnie weszła do środka i zajęła miejsce. Zapukałem w dach dając znak Noctisowi, że ruszamy i poszedłem w ślady kobiety
- Czeka nas długa droga, może by umilić nam czas zaczniemy jakąś rozmowę? - Zapytałem uprzejmie zasiadając na przeciwko kobiety
- Naprawdę jesteś głupcem, niespętaną bierzesz mnie do wozu, z którego mogę uciec i odzyskać pożądaną wolność - Mój wzrok z gęstego lasu za okienkiem, przeszedł na płonące ekscytacją oczy kobiety
- Skoro jestem głupcem, czemu jeszcze mnie nie zabiłaś i nie uciekłaś? - Zapytałem unosząc jedną brew - Coś cie powstrzymuje prawda? - Uśmiechnąłem się miło
- Nie zwyczajnie ciekawi mnie co masz jeszcze do powiedzenia.. - Burknęła nieuprzejmie i machnęła ręką jakbym miał kontynuować. Mój dar oratorski jest bardzo użyteczny, przez co te słowa kobiety są dla mnie niezwykłym komplementem.
- Mordując mnie tutaj na nowo wzrodziłabyś nienawiść w sercach ludzi, a każdy wolałby być przez nich kochany, nieprawdaż? - Uniosłem delikatnie dłonie, by wojowniczka nie podejrzewała mnie, że próbuję coś zrobić - A uwielbienie uzyskasz na arenie walcząc w moim imieniu - Dodałem
- Nie obchodzi mnie nienawiść ludzi, czy uwielbienie póki jestem wolna - Nachyliła się w moim kierunku, próbując pokazać swoją dominację
- Ucieczkę nazywasz wolnością? - Również się nachyliłem na tyle, by kobieta musiała się delikatnie wycofać - Zabiłabyś mnie, tak więc każdy znałby twoje imię, twój wygląd, twoje zdolności, nie znalazłabyś schronienia, bo ludzie zrobią wszystko dla pieniędzy, których król nie będzie oszczędzał na zdobycie twojej głowy. Nie mogłabyś prowadzić normalnego życia. Pewnie myślisz, że robiłabyś to co do tej pory, zabijała każdego kto wejdzie Ci w drogę? najprawdopodobniej działałoby to na krótką metę, jednak z czasem nie polowałyby na ciebie grupki, a całe armie, z tym sobie już byś nie poradziła nieprawdaż? - Patrzyłem prosto w jej oczy, próbując pokazać nie tyko siłę moich słów. Kobieta zmarszczyła brwi i wyprostowała się
- Trafne spostrzeżenie - Odparła krzyżując ręce na piersi, a ja odpowiedziałem jej przyjaznym uśmiechem. Po chwili ciszy Verdandi na nowo spojrzała w moim kierunku - Dziwny jesteś.. - Fuknęła, a ja na te słowa zrobiłem zdziwioną minę i po chwili się zaśmiałem
- odbiorę to za komplement - Powiedziałem z niezwykłym zadowoleniem

< krótkie, słabe, ale jest.. Verdziu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by