niedziela, 7 maja 2017

Verdandi Quuin


Każdy może zdradzić każdego. Wszyscy się o tym przekonaliśmy patrząc na armię króla, która pomimo wielu przysiąg, i tak je złamał pokazując swój brak lojalności wobec własnego siebie. 
Lenia(Portrait) by wlop
Lvl: 40
Imię: Verdandi
Nazwisko: Quuin
Pseudonim: Cóż, koledzy po fachu zwracają się do niej Dandi, czego wprost nienawidzi. Jeżeli jednak chodzi o pozostałą ludność, to mówią  o niej Tańczące Ostrze.
Wiek: 19 lat
Płeć: kobieta
Pochodzenie: Rimmel - Mendel
Hierarchia: Aktualnie jest gladiatorem. Przed tą wspaniałą posadą, była zabójcą.
Zauroczenie: Brak, ponieważ skupia się bardziej na zemście za martwego faceta jej życia.
Relacje: Król Hevinton - jakie relacje mogły łączyć tę dwójkę ludzi? Mężczyzna nie toleruje istnienia dziewczyny co bardzo irytuje Verdandi. Prawdopodobnie wynika to z tego, że jest jedną z wybitniejszych przestępczyń. W końcu była szkolona przez mistrza swojego fachu. I możliwe, że też dlatego, że pewnego dnia mogła go zabić? Sama Verdandi nienawidzi władcy, ponieważ z ogromną brutalnością podbił jej rodzinne tereny. Zachowuje zdrowy rozsądek i boi się władcy. To od niego zależy życie.
Księżniczka Celtian - wbrew wszystkiemu, te kobiety się znają. A choćby dlatego, że samej księżniczce zdarza się przejść po lochach przed samą walką. Wtedy zatrzymuje się przed jej celą i spogląda w oczy zamieniając z więźniarką parę słów. Verdandi lubi z nią rozmawiać, choćby dlatego, że nie jest typową panią dworu. W oczach Celtian dostrzega jednak niebezpieczny błysk mówiący o tym, aby zbytnio się do niej nie zbliżała.
Tyres Quuin - jest bratem bliźniakiem Verdandi, jedynym ocalałym z rodziny. To cud, że się uchował, zważając na iście problematyczny charakter, jaki wtedy miał. Trudno powiedzieć jakie konkretnie relacje ich łączą. Tyres po całym zdarzeniu stracił jakiekolwiek chęci do życia a jedyną osobą, która dawała mu nadzieje, to siostra. Verdandi się o niego troszczyła, opiekowała i uwielbiała się przy tym droczyć. Mężczyzna choć na zewnątrz zawsze karci siostrę, to skrycie to lubi, bo przypominają się im czasy dzieciństwa. Dba o to, żeby  czasem on nie wpadł w jakieś kłopoty. Przebywając w więzieniu dręczą ją myśli o swoim bracie.
Darkoss Calveite - cóż można powiedzieć na temat relacji tej dwójki. Zdecydowanie posiada ona charakter stosunków władca-podwładna. Darkoss jest jej mistrzem, który wytrenował ją w taki a nie inny sposób. Z jednej strony go nie lubi, z drugiej natomiast zawdzięcza życie. Aktualnie z drugim stwierdzeniem może się sprzeczać. Verdandi odzywa się do niego w sposób lekko lekceważąco używając zdrobnienia "Darkuś". Przy tym zachowuje się udając ruchy jego ladacznic. Ma przy tym sporo zabawy, niekiedy przy jego gorszym humorze nieźle się oberwało.
Mocne strony: Po pseudonimie można wywnioskować, że jedną z takowych cech, jest jej wrodzona szybkość. Odkąd pamięta, była najszybszym dzieckiem w okolicy. Wiele lat spędziła na szkoleniu się na zabójcę. Nic więc dziwnego kiedy podczas starcia wykazuję się wytrzymałością, zręcznością i siłą, a przy tym wykorzystując wspaniałą inteligencję. To głównie dzięki temu, że posiada coś w głowie jest w stanie tak dobrze zabijać. Szybko i bezgłośnie. Jakimi mocnymi stronami może się wykazać? Zmysł obserwacji, który tak bardzo powinien posiadać każdy zabójca. Zdecydowanie podczas walki może używać każdej broni, ale która pozwala jej na czystą swobodę i płynne ruchy? Oczywiście są to lżejsze bronie. Przy sobie jako zabójczyni zawsze nosiła 3 rodzaje krótkich sztyletów: pierwszy był prosty, drugi i trzeci wyglądały trochę jak noże kuchenne, z czego drugi na końcu był lekko po skosie, a trzeci całkowicie wraz z ostrzem i rękojeścią tworzyły kąt ostry. Przy nadgarstkach miała przyczepioną ukrytą kuszę, z której mogła załatwić cel z odległości. Świetnie radziła sobie również z ukrytą, ostrą jak brzytwa linkach w obrączkach. Wbrew pozorom miecz, który nosi jest wykonany z lekkiej stali przez co również jest jej wygodnie walczyć. Pomijając takie mocne, ma jeszcze jedną jaką są książki. Wchłania je w sporych ilościach, uwielbia o nich rozmawiać i wyciągać z nich morały lub coraz ciekawsze pomysły. Jazda konna również nie należy do jej słabych stron. Potrafi również nieźle śpiewać, nie mówiąc już o tańcu. Nie znając kroków, może świetnie sobie poradzić, ponieważ wyczuwa rytm. Ale cóż za moje nie domówienie! Verdandi jako zabójca posiada koci, elastyczny chód. Nabyła go w wyniku wieloletniego treningu walki wręcz oraz różnych ćwiczeń w powietrzu. Tak, można powiedzieć, że panienka Quuin uczyła się 'latać' ale niekiedy z dość opłakanym skutkiem. We wspinaczce również nie jest najgorsza.
Słabe strony: Słabą stroną Verdandi podczas walki w zwarciu jest pierwszy atak w miejsca dość oczywiste, a dopiero potem przechodzi do bardziej skomplikowanych czynności. Słabą stroną jest jej miłość do różnych kopniaków, przez co zdarzało się, że z tego powodu miała kłopoty. Nie możemy również pominąć broni cięższych, które sprawiają, że największy atut dziewczyny nagle przestaje nim być. Często rezygnuje z solidnie wykutych mieczy, ponieważ jedyną wymówką jaką znajduje, to fakt, że są bardzo  nieporęczne. Verdandi zdecydowanie nie potrafi malować. Jedną z takich ważniejszych rzeczy jest fakt, że Verdandi boi się utonięcia. Ma to związek ze swoją przeszłością, gdzie omal się nie utopiła w dziecięcej zabawie. Od tego momentu unika wody, a więc co za tym idzie? Kompletnie nie umie pływać. Nienawidzi poważnych uroczystości, ponieważ nie potrafi usiedzieć w miejscu a krnąbrny charakter jeszcze bardziej to utrudnia.
Aparycja: Panna Quuin to kobieta średniego wzrostu, mierzy około 170 cm. Dzięki latom treningów dziewczyna posiadła szczupłą, wysportowaną sylwetkę. Nie można pominąć też tego, że natura obdarzyła  ją pięknymi krągłościami.  Cechuje się jasną cerą o dość chłodnym odcieniu skóry, co było nietypowe jak na rdzenną mieszkankę tego kontynentu. Twarz ma owalną, widać niepozorną literę 'V'. Usta pociągające, miękkie i delikatne w kolorze dość mocnego różu wpadający w wiśniowy. Drobny nosek jest marzeniem wielu kobiet, więc nic dziwnego kiedy spoglądają na nią z zazdrością. Głęboko osadzone oczy, bardziej wydłużone o bystrym, przenikliwym spojrzeniu czerwonych, ciut bordowych tęczówek. Idealne brwi barwy wiśniowej posiadały taki kształt, iż jej wyraz twarzy naturalnie przypominał bardziej irytację niż obojętność. Trudno nie wyjść z wrażenie, że Verdandi cały czas nie ma humoru. Zarówno prawe jak i lewe ucho zdobi srebro które okala małżowinę uszną. Długie, naturalnie proste włosy sięgały jej co najmniej łopatek i miały ten sam kolor co brwi choć może jaśniejsze przy końcówkach. Paznokcie ma zwykle pomalowane czerwonym lakierem ale w takim odcieniu, by był podobny do koloru oczu lub włosów. Na palcach wskazujących lub środkowych nosi złote obrączki, w których ukryta była broń. Nic dziwnego, że nie rozstawała się z nimi na krok. Ubierała się w czarne ubrania, które zawierały liczne paski na regulacje. Było to bardzo przydatne kiedy chciała ukryć broń, jaką były sztylety.Głównie służyły za ozdobę i rodzaj uniwersalnego stroju. Tak w razie gdyby jej się przytyło. Nosiła płaszcz, zakończony trójkątami. Na głowę zarzuca często obszerny kaptur, który skutecznie przysłania połowę twarzy. Na nadgarstkach ma ukryte małe kusze, pozwalające na pozbycie się celu z daleka, lub niepostrzeżenie, tak by się nikt nie zorientował. Na plecach nosiła miecz z lekkiego, czarnego metalu. Jedyne co go cechowało, to dość długi rękojeść, a klinga była bardziej w kształcie wymyślnego, smukłego prostokąta. Buty nosi na obcasie.
Charakter: Kimże z charakteru jest nasza więźniarka, pochodząca z Mendel? Biorąc pod uwagę jej ogólne zachowanie, to niczym nie wyróżnia się od przeciętnego mieszkańca Rimmel. Posiadała w sobie niezliczone pokłady energii, których nie w sposób było nie zauważyć. Z tego też powodu nie potrafiła usiedzieć w miejscu.  Na przyjęciach często wierciła się na krześle i na błagalne spojrzenia rodziców odpowiadała lekkim unoszeniu ramion, oznaczających bezradność. Wykazywała się legendarną odwagą i zabójczą pewnością siebie, dość charakterystyczne cechy ludzi Rimmel. Z życia więc czerpała pełnymi garściami, nie bojąc się tego, co mogłoby się stać. Liczyła się dla niej teraźniejszość. Nie ważne były konsekwencje jej odważnych i pewnych siebie czynów. Robiła to na co miała ochotę. Dowiodła o tym, kiedy zdarzyło jej się nie ruszyć w ogóle na pomoc swojemu bratu bliźniakowi. Kiedy ten wściekły wygarnął jej wszystko co leży mu na sercu, oraz to, że nawet się nie pofatygowała odparła go tylko takimi słowami: "Nie jesteś moim królem, więc będę robiła to co chcę, to na co będę miała ochotę. Cóż, zawsze mogłabym cię skłamać mówiąc, że to po to, byś nauczył się odpowiedzialności sztuki radzenia sobie z kłopotami". Choć wprawdzie te słowa bardziej obrazują jej pewność siebie, która z biegiem niektórych wydarzeń, przeobraziła się w okropną arogancję. Po tych wielkich wydarzeniach, nie miała skrupułów, żeby wyładowywać swoją złość na innych, czasami wyższą pozycją ludziach. Swoją nienawiść przekazywała właśnie w tej aroganckiej postawie. Choć bez cienia strachu ripostowała, dokuczała i rzucała złośliwe uwagi, umiała trzymać język za zębami. Oczywiście warunek był taki, że do takiego jegomościa miała jakikolwiek przeciwwskazania. Taką osobą był z pewnością król, który nie tolerował takich osób w jego obecności. Ba, od razu wrzucono by ją do lochu a potem skazali na śmierć. Jej odwaga oraz siła woli, które odziedziczyła po ojcu mocno dawały się we znaki. Często podejmowała rzucane w jej stronę wyzwania. Otrzymywała ich wiele i wiele z nich pochodziło od nieznajomych, których nie ostrzegli przed Verdandi.  Zgadzała się bez mrugnięcia okiem. Nigdy nie wahała się  w swoich decyzjach. Zdarzało się, iż bawiła się z nimi utrzymując w przekonaniu, że się waha. Uwielbiała potem patrzeć na malujące się zaskoczenie ludzi, kiedy niebywale młoda kobieta wygrała i po raz kolejny pokazała na co ją stać. Z całą pewnością utwierdzała wszystkich, że nie wie co to strach. Dawała im poczucie, że jest silną kobietą, ponieważ wygrywała i miała ku temu powody. Nie w jej naturze było przegrywanie. Przegrywanie wywoływało u niej strach. Nie potrafiła do siebie dopuścić myśli o przegranej. Zdaniem Verdandi, przegrana w najgorszym i o zgrozo najczęstszym przynosiła tylko śmierć bądź uszczerbek na zdrowiu nie tyle fizycznym, co psychicznym. Doskonale to znała i za pierwszym razem zadziało to jak siarczysty policzek. Poczucie przegranej wcale nie wywoływało u niej wstydu i bezradności. O tuż nie. Poczucie przegranej sprawia, że pęka jej wewnętrzny łańcuch pohamowań, ludzkiej moralności. Cały umysł podczas okropnej przegranej wylewa nienawiść i niepowstrzymana furia. Hańba, którą ją pokryto wywiera na nią niewyobrażalną przemianę. Staje się wtedy maszyną do mordowania, nie zważa na nikogo. Ma jeden cel. Zemsta. I nawet jeśli ta mroczna dusza Verdandi zostanie okiełznana, na nowo założy się jej łańcuch, niezależnie od ceny ona musi się zemścić. Choćby trwało to całe jej życie, dziewczyna nigdy nie zapomina i rewanżuje się w mniej lub bardziej brutalny sposób. Verdandi jednak, by pokazać, żeby z nią nie zadzierać, często potrafi się porządnie odgryźć kiedy ktoś naciśnie jej na odcisk. W ten sposób stara się ich przestrzec przed tym, co mogłoby ich czekać. Z racji tego, że się nigdy nie waha, jej stanowisko zabójczyni było jej od zawsze pisane i ludzie, którzy o tym wiedzieli, od początku znajomości się wycofywali. W chwili w której otrzymywała zlecenie a ona musiała podjąć decyzję, czy je przyjmie, to było jak cicha decyzja samego bóstwa śmierci. Verdandi mordowała z taką precyzją i gracją, jakiej brakuje innym mordercom. Nigdy się nie zawaha by użyć nowo nauczonej techniki, którą urozmaica i dodaje do niej własny akcent. Podczas ataku i samego uśmiercania, wielu z jej celów patrzy na nią jak na córę samego boga ciemności. Albo jak na wysłanniczkę zaświatów. Świadkowie jej walki opisują jej ruchy jakoby tańczyła. Każdy mięsień ciała był pewny tego co robił, jakby ćwiczył całymi godzinami czekając na ten dzień. Stąd też wziął się jej pseudonim. I choć jej widoczna była arogancja i bezczelność, to nie można było odmówić jej w tym gracji. Poruszała się płynnie, niczym pani jakiegoś szlachetnego rodu, choć z niego się nie wywodziła. Budowa zdań, uwag, ripost również dawała mylne wrażenie o jej pochodzeniu. Bez problemu mogła więc okłamywać wszystkich, przybrać szlachetne nazwisko i udawać, że posiada w sobie wyjątkową krew. Nie zrobiła tego,  ponieważ nadal nie rozumiała do końca nowych zasad zarzuconych przez króla. Nie chciała mieszać się w jego chore gierki choć przysięgła sobie zemstę na nim. Czy była osobą szczerą? Cóż, co to do tego można mieć wątpliwości. Ze względu na swój zawód, nałogowo kłamała, by tylko się podkraść do swojego celu a potem zniknąć. Kłamstwa jednak na co dzień stosowała tylko w sytuacjach tego wymagających. Nienawidziła okłamywać swoich najbliższych. O ile w ogóle kogoś miała, a zważając na multum czających się w niej tajemnic, czuła się bardzo samotna. Pomimo, że miała brata, ona nadal czuła się samotna. Zwłaszcza jak przebywa w teraz w lochach jako gladiatorka. Przebywając za kratami i na łańcuchu jej parszywy humor lekko znikał, a uśmiechy jej towarzyszące znikały. Na twarz wkradała się maska powagi ale oczy zdradzały, pożerającą ją od środka pustkę i samotność. Brat od kilku lat nie dbał o dobro siostry. Nauczyła go martwić się o  siebie więc nic dziwnego, że niespecjalnie się nią interesował. Ludzie ją pokonali, została zdradzona i teraz musi walczyć na arenie dając satysfakcję królowi z jego rządów i braku sprzeciwu. Podczas walk na arenie za każdym razem dusi w sobie rosnącą gdzieś w głębi siebie hańbę, nienawiść i dumę jako zabójczyni. Powinna zabijać w ciszy, a nie na oczach ludzi. Zabijać tych, którzy na to zasłużyli i bronić jeśli trzeba buntowników. Ale kim byłaby Verdandi względem przyjaciół? Zdecydowanie jej złośliwe uwagi i riposty, przybrały charakter żartobliwy i ów taka osoby w mig by to spostrzegła. Ale to nie do końca z jej powodu. Po prostu nie ranią tak bardzo, więc druga osoba mogłaby obrócić je w żart i zaczęliby się przekomarzać. Tak, dziewczyna uwielbia się drażnić, ukazywać swoje ostre pazurki i dzikość w oczach. Z pewnością byłaby szczera i oddana. Za przyjacielem poszłaby w ogień, choć może nie do końca. Najpierw poddałaby potencjalnego kandydata próbie czy można mu zaufać. A jeśli będą przyjaciółmi i porządnie zszarga jej zaufanie, srogo za to płacił. Stawał się tylko śmieciem. A do przyjaciół była wyrozumiała, mogła zrozumieć ich intencję.
Historia: W najbliższym czasie się pojawi. A jak nie, to kiedyś na pewno.
Ciekawostki: 
~Uwielbia chodzić na różne bale  i przyjęcia, gdzie nie musiałaby ukrywać twarzy, a pokazywać suknie, które wprost uwielbiała. Nie przeszkadzało jej to, że w ewentualnej walce były niepraktyczne. Chciała stać się piękna i pragnęła być adorowana i uwielbiana. Choć na chwilę.
~Na ogół Verdandi je małe posiłki ale częste. Zawsze musi zaopatrzyć się w prowiant albo chociaż w pieniądze, by móc sobie coś kupić.
~Ulubionym jedzeniem jest zdecydowanie mięso lub słodkości. To drugie mogłaby się zajadać godzinami. Natomiast napój jaki uwielbia, to rozmaite, soki z egzotycznych owoców. Ze wszystkich smaków, wszędzie rozpozna coś z kokosem. Dorastała wśród plantacji kokosów, więc jest to rodzinny smak stolicy.
~Nadal nie dowiedziała się, kto zabił jej pierwszą miłość oraz kto zdradził dziewczynę. Przez cały czas przebywania w swojej celi rozmyślała nad tym, kto mógł tego dokonać.
~Jej marzeniem, jest uciec do Dzikich Ziem i zaznać spokojnego życia, lub udać się do innego kontynentu. Verdandi żyje w przekonaniu, że może uciec od tego problemu. W tej kwestii siebie okłamuje. Zbyt bardzo przywiązała się do Accus. Sama myśl o zostawieniu tych biednych ludzi na łasce tyrana wzbudzało w niej współczucie i winę.
~Została usadowiona w więzieniu w Shire gdzie panują gorsze warunki od drugiego. To właśnie w tych zimnych klimatach musi walczyć o własne życie oczekując, że kiedyś ją wypuszczą.
Właściciel: jamwithBlakberry (H) | ilogom2001@gmail.com (M/G)
Należy pamiętać, że każde zło w tym świecie jest sprawką człowieka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by